Często przechodzę przez fazy fascynacji różnorakimi produktami spożywczymi. Zazwyczaj jest to związane z zakupem jakiejś większej paczki owego produktu. Sypię lub dodaje wtedy to do wszystkiego co jem i wychodzą z tego różnorakie kombinacje. Nieraz bardzo trafione (banany z makiem), a innym razem są kompletną porażką (kotlety z kiszonej kapusty i kaszy). Na szczęście zazwyczaj zdarzają się te udane kombinacje, a tych pechowych jest mało, a nawet bardzo mało.
Wracając jednak do obecnej fascynacji kulinarnej, mam fazę sezamową. Sypię do wszystkiego, a młynek do kawy dodaje mnóstwo więcej zastosowań. Tym razem dosypałem do ciasta naleśnikowego (pikantnego) i było jedno wielkie ŁAŁ!
Ale żeby tego jeszcze było mało, dochodzi do tego pasta soczewicowa, duszone pieczarki tofu i z ogromną ilością ziół oraz surowe pomidory. Żyć nie umierać.
Wracając jednak do obecnej fascynacji kulinarnej, mam fazę sezamową. Sypię do wszystkiego, a młynek do kawy dodaje mnóstwo więcej zastosowań. Tym razem dosypałem do ciasta naleśnikowego (pikantnego) i było jedno wielkie ŁAŁ!
Ale żeby tego jeszcze było mało, dochodzi do tego pasta soczewicowa, duszone pieczarki tofu i z ogromną ilością ziół oraz surowe pomidory. Żyć nie umierać.