Kolekcja zdrowych veganzowych koktajli #1

W końcu udało mi się zebrać koktajle z całego tygodnia, dzień po dniu. Na blogu póki co pojawiało się mnóstwo nie zawsze zdrowego żarcia, więc pasuje trochę podreperować swoją mocno zszarganą wegańską reputację.

Koktajle piję codziennie. Robię je zawsze na wodzie, ewentualnie zdarza się mi użyć zielonej, miętowej (albo jakiejś innej) herbaty, gdy rano sobie zaparzę i nie zdążę wypić. Do popołudnia wystygnie. Próbowałem na mlekach roślinnych, ale mi nie podchodzą. Nawet takie z samych owoców. Zostaję zatem przy wodzie i kostkach lodu. Zazwyczaj używam w granicach 700-1000 ml wody. I do tego lecą warzywa i owoce. Dosłownie wszystkie.

Z doświadczenia nauczyłem się nie dawać zbyt dużej ilości różnych składników, bo kończyło się to wyprodukowaniem "błotka" które z wielkim cierpieniem wypijałem.

Mam swoją bazę do koktajli warzywno-owocowych. Właśnie warzywa są na pierwszym miejscu, owoce tylko do smaku, albo zabicia smaku ;) Moja żelazna baza to 1 banan, łyżka oliwy z oliwek i arkusz alg nori. Czasami dorzucę jakieś ziarna albo coś innego, ale to tak opcjonalnie.

Od razu mówię, że te koktajle są smakowo skrojone wybitnie pode mnie. Niektóre nawet jak dla mnie nie smakują jakoś wybitnie. Moją motywacją jest raczej spożycie dużych ilości pewnych produktów i nawodnienie organizmu. Tak sobie popijam więc te moje miksy od popołudnia do nocy.

1. dzisiejsze szpinakowe cudo: 2 daktyle, 300g szpinaku świeżego, pół pęczka szczypiorku, odrobina sezamu (+stała baza, której dalej nie będę wymieniał)


2. sałatowe szaleństwo: duża główka sałaty, pół cytryny, łyżka siemienia


3. grzybowe dziwactwo: 6 średnich surowych pieczarek, łyżka błonnika (takie sucharki), 1/2 główki pekińskiej (małej)


4. pomidorowy: 2 średnie pomidory, mała sałata, ćwierć avocado, łyżka siemienia


5. kakaowy mix: główka ciemnej sałaty, 2 łyżki kakao, pół avocado


6. główka sałaty, pół pęczka pietruszki, 2 pieczarki, łyżka słonecznika (na szczęście blender daje radę)


7. pół kilo szpinaku świeżego, dodatkowe 2 banany i eksperyment z mniejszym rozdrobnieniem składników, którego już nie powtórzę.